piątek, 27 maja 2016

Rozdział 24

Rozdział 24

DANIEL.

Otaczała mnie zupełna ciemność. Wstałem z podłogi. Mie miałem pojęcia gdzie jestem ani jak się tu dostałem. Rozejrzałem się dokoła, miałem nadzieję, że znajdę jakąś wskazówkę. Byłem wewnątrz całkiem pustej sali. W pewnym momencie zauważyłem wyjście. Prowadziło ono do białego korytarza. Wtedy zrozumiałem. Ja śnię. To to samo miejsce, gdzie rozmawiałem z Wilczycą Alfa. Znikąd wyskoczyły na mnie dwa wilki, te same co poprzednim razem, jednak teraz wiedziałem kim oni byli: Wielki Zły Wilk oraz mój pradziadek – ojciec babci.
         - Znów się spotykamy… - zaśmiał się „Wielki” – Napędziłeś już stracha ludziom?
         - Nie. – odpowiedziałem ostro. – Jak już mówiłem, nie będę taki jak wy.
         - Ale ty już jesteś taki jak my… - dodał pradziadek. – Zapomniałeś już o czym rozmawialiśmy ostatnim razem?
         - Danny! – usłyszałem za plecami głos Sary. Odwróciłem się. Biegła w moim kierunku. Była wilkiem. – Braciszku, z kim rozmawiasz?
         - Ooo… widzę, że masz uroczą siostrzyczkę… - pradziadek dokładnie obejrzał moją siostrę. – Dobrze, każda para łap się przyda.
         - Niby do czego? – Sara zapytała nie wiedząc z kim rozmawia.
         - Sara odsuń się od nich, ta dwójka to najgorsze wilki w historii. – stanąłem miedzy moją siostrzyczką a tą parszywa dwójką. – Mówiłem wam, nie jesteśmy tacy jak wy…
         - Dzieci… - powiedział niskim głosem „Wielki”. – Nic nie rozumiecie. Wy nie macie wyboru, musicie byś tacy jak my… tak już macie w genach.
         - Wcale nie! – Sara się wykłócała.
         - Sprzeciwy nic tu nie dadzą… - kontynuował próbując chwycić Sarę w swoje łapy. – Przeznaczenie już zdecydowało.
W tej samej chwili usłyszałem świst strzały przelatującej tuż obok mojego ucha. Pocisk trafił prosto w ducha Złego Wilka. Ten z bólem odskoczył do tyłu i zostawił Sarę w spokoju. Wyciągnął strzałę ze swojego boku i warknął w stronę, z której przybyła:
         - Kim jesteś i jakim prawem śmiesz mnie atakować?!
         - Jestem myśliwym. – usłyszałem drwiący ton Willa, który właśnie wyłonił się z cienia. – Musiałem przekazać ci wiadomość, że oni już dawno porzucili swoje przeznaczenie.
         - Coś wam się chyba pokręciło… - warknął ten drugi wilk. – Przeznaczenie nie jest czymś, co można sobie ot tak porzucić. Ono zawsze pozostaje przy nas. Tylko wam się wydaje, że wygraliście.
         - On ma rację. – Z kąta wyszła Elsa. I spojrzała na mnie zimnym wzrokiem. – Przeznaczenia nie da się oszukać. Właśnie to zrozumiałam i wy też powinniście. Nie uciekniemy przed tym.
         - Co? Co ty gadasz El?! – Will protestował i chwycił dziewczynę na ramię. – Zgadzasz się z tym draniem?!
         - Tak. – odpowiedziała bez emocji.
         - Nie ufasz nam? – Sara była bliska płaczu. – Uważasz, że jesteśmy jedynie bestiami?
         - Tego nie powiedziałam. – blondynka przykucnęła obok mojej siostry i delikatnie pogłaskała ją po głowie. – Ufam wam bardziej niż kiedykolwiek. Ale przeznaczeniu nie da się przeciwstawić.
         - Teraz to już nic nie wiem… - Sara próbowała otrzeć swoje łzy.
         - A ja już wiem wszystko. –  Ani wyszła z mroku wprost zza pleców wilków. – Po prostu źle określiliśmy to, co jest nam przeznaczone. Na przykład moim przeznaczeniem nie miało być zgładzenie wilków. Jest nim uratowaniem tego kraju przed klątwą.
         - Mniej więcej. – mruknęła Elsa. – Podobnie z waszą dwójką. Waszym przeznaczeniem jest Pozbycie się klątwy i odbudowanie tego świata.
         - Ten przemądrzały ton i to przenikliwe spojrzenie… - Wielki zły wilk wydawał się być zdezorientowany samą obecnością Elsy. – Kobieto, kim ty jesteś?!
Dunka wstała wtedy teatralnie poprawiła swój kapelusz i z pogardą spojrzała na ducha największego złoczyńcy. Obok niej stanął Grimm i objął ja lekko od tyłu i chichotał cicho.
         - Nazywam się Elsa Andersen i wraz z tym półgłówkiem, który śmieje się za moimi plecami jesteśmy PRAWDZIWYMI strażnikami Yriaf Selat. – zadeklarowała.
         - Nie to co twoje zardzewiałe puszki. – wtórował Grimm.
         - Andersen… - mruknął Wielki Zły Wilk po czym rzucił się ze wściekłością na swojego młodszego towarzysza. – Ty durniu! Przekonywałeś mnie, że pozbyłeś się Andersenów razem z Dellami!
         - Ale… ale… Ale byłem pewny, że wszyscy zginęli w tym wypadku. – tłumaczył się. – Sam sprawdzałem czy jeszcze żyją.
         - Czyli jednak nie przywidziało mi się. – ponurym głosem powiedział Swen, który dołączył do naszej rozmowy. – Tamtego dnia widziałem ciebie. Widziałem jak dobijałeś moich krewnych i przyjaciół! Uratowało mnie tylko to, że udawałem martwego.
Wilki nic nie odpowiedziały. Większy poznęcał się trochę nad tym drugim, ale nie odezwali się ani słowem. Po kilku minutach odeszli z podkulonymi ogonami i zniknęli w czeluściach mroku. Nim to nastąpiło, Wielki odwrócił głowę i spojrzał na mnie wymownie. Wydawało mi się, że chciał powiedzieć „jeszcze tu wrócę”.
         - Mam głupie pytanie… - zaczął nagle Will. – Wie ktoś, gdzie my jesteśmy?
         - Wydaje mi się, że to mój sen. – stwierdziłem. – Ale nie mam pojęcia co t takim razie wy tu robicie.
         - To jest sen was wszystkich. – usłyszałem znajomy głos. Głos Wilczycy Alfa. – Jest tak, ponieważ mamy wam coś do przekazania.
Wtedy naszym oczom ukazały się kolejne wilki. Sześć różnych gatunków: szary, rudy, polarny, kanadyjski, był też pies dingo oraz wilk grzywiasty – taki, jakim się staję, gdy przejdę przez lustro. Za tymi wilkami nagle pojawił się siódmy. Był wręcz przeogromny i całkowicie srebrny. Opiekował się resztą jak rodzic swoimi dziećmi. Tak jak poprzednim razem – Wilczyca Alfa i jej dzieci. Popatrzyły na nas dumnie i przebiegając między mną a moimi przyjaciółmi, zniknęły tak szybko jak się pojawiły. 


Wilczyca zaśmiała się melodyjnym głosem. Wkrótce obok niej pojawiły się jeszcze trzy postacie: Piękna kobieta z kruczoczarnymi włosami i śnieżnobiałą suknią, ubrany w zbroję król ze złotymi włosami i zielonymi oczami oraz… „rogacz”. Ten sam, który towarzyszył mi poprzednim razem. Był tylko większy i wyglądał bardziej dostojnie. Poza tym wiedziałem już, do jakiego należał gatunku. Był danielem.
         - Teraz to już jestem pewien, że śnię! – mówił pełen podekscytowania Swen. – Przed nami stoją prawdziwe legendy! Wilczyca Alfa, Królowa Śniegu, Król Artur i Król Lasu. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz… Dlaczego Król Lasu wygląda jak duch skoro wciąż żyje?
         - To dlatego, że jestem tu obecny tylko duchowo. – tłumaczył zachrypniętym głosem. – Ale to teraz nieważne. Mamy inną sprawę do załatwienia.
         - Właśnie. – zgodził się Król Atrur. – Chcieliśmy wam przekazać coś ważnego.
         - Najpierw panienka Andersen i panicz Grimm. – powiedziała chłodno Królowa Śniegu. – Przysięgnijcie, że będziecie strzec tej krainy, robić wszystko, co konieczne by panował dobrobyt. I co najważniejsze… Obiecajcie, że będziecie strzec Pięć Koron i ich dziedziców.
         - Przyrzekamy. – myśliwy i blondynka powiedzieli równocześnie i złapali się z nerwów za ręce.
         - Teraz pora na waszą czwórkę… - uśmiechnął się do nas Król lasu. Jego głos nadal był zachrypnięty i brzmiał nienaturalnie. – Jesteśmy z was tacy dumni.
         - Danielu i Saro, wykazaliście się dobrocią i macie wszystkie najlepsze cechy wilków. – powiedziała Wilczyca.
         - Swen, dbasz o mój dom nawet jeśli nikt w nim nie mieszka. Jesteś największa siłą Isery. – Królowa Śniegu się uśmiechnęła.
         - Anielo, jesteś aniołem dla przyjaciół i ostrzem dla wrogów. Nie ma drugiej takiej jak ty. – zaśmiał się Artur. – Mamy prośbę do was wszystkich. Bądźcie światłem Yriaf Selat, jego siła i nadzieją. To wasze zadanie.

Po usłyszeniu tych słów nie mieliśmy czasu na odpowiedź. Obudziliśmy się i rozglądaliśmy się po pustej gospodzie zastanawiając się co tak naprawdę się stało. Niby wszyscy spaliśmy a czuliśmy się wykończeni. Aniela wstała ciężko podpierając się mieczem. Dziewczyna spojrzała na rękojeść, która wydawała się być pęknięta. Odpadł od niej fragment, który podniosła Elsa. Był to klucz. Wiedzieliśmy co to za klucz. Klucz Rycerza. Teraz mieliśmy już trzy, wiec został tylko mój do znalezienia. Z rozmyślania nad tym, gdzie może on być, wytrącił nas dziadek, który właśnie wrócił do domu. Szybko wyganiał nas, jakby nie chciał, żebyśmy tu byli, jakby coś ukrywał. Wszyscy szybko wyszli, ale ja zostałem i zażądałem wyjaśnień.


***
Jak wam sie podobał rozdział? Jesteśmy coraz bliżej kulminacyjnego momentu, a raczej kolejnego z nich...
Wyzwanie dla was!
Napiszczie w komentarzu. Komu się uda, obiecuję nagrodę (niematerilaną)

piątek, 20 maja 2016

Rozdział 23

 ELSA.

         Byliśmy w domu Daniela a jego babcia pokazywała nam drzewo rodowe wilków. Było ono narysowane w magicznej księdze. Wszyscy patrzyliśmy ze zdumieniem. Wszystkie wilcze rody zbiegły się w jednym punkcie, a może raczej w jednym rodzeństwie…
         - Niezwykłe… - szepnęłam. Przeczytałam kiedyś o tym, co stanie się w takiej sytuacji i wszystko wskazywało na to, że było to prawda. – Pełni dziedzice Alfy... Plus cała reszta… Legendy naprawdę się wypełnią.
         - Elsa, powiedz nam skąd to wszystko wiesz. – Aniela poprosiła twardo. – Nigdy nie byłaś w Yriaf Selat, nikt z nas niczego ci nie powiedział. Jednak zdajesz cię wiedzieć dużo więcej od naszej piątki. Jak ty to robisz?
         - Jak tak bardzo chcecie wiedzieć to wam powiem. - westchnęłam ciężko, usiadłam na pobliskim łóżku i popatrzyłam na wszystkich z uśmiechem. – Usiądźcie wygodnie i słuchajcie. To będzie dość długa opowieść…
Zrobiłam jeszcze kilka głębokich oddechów, zamknęłam oczy. Musiałam zastanowić się, od czego zacząć opowiadać. Było tego tak dużo, ale i tak mniej niż przede mną ukrywano.
         - To chyba zacznę od początku… - westchnęłam po raz ostatni i zebrałam się w sobie. – Moja historia związała się z Yriaf Selat już na początku liceum. Z okazji mojego pierwszego dnia w szkole dostałam od dziadka klucz Andersena oraz pewną książkę. Jak pewnie idzie się domyślić, książkę można otworzyć tylko za pomocą tego kluczyka. Otwarłam ją pewnego wieczoru… To był dziennik samego Hansa Andersena. On był w Yriaf Selat. Opisał w pamiętniku wszystko, co zwróciło jego uwagę. Wszystko o czym miały się dowiedzieć kolejne pokolenia. Było tam napisane, że Rody Grimmów i Andersenów zostały wielkimi strażnikami równowagi pomiędzy światami.
         - Strażnikami… - Will powiedział to słowo z wyczuciem. – A ja o niczym nie miałem pojęcia… Przepraszam, kontynuuj.
         - Tak więc było tam opisane wygnanie rycerzy i wilków oraz sposoby jak można ich rozpoznać. – zatrzymałam się na chwile w opowieści i spojrzałam w kierunku Daniela i Anieli. – I wtedy poznałam was. Momentalnie zauważyłam to, o czym wy dowiedzieliście się dopiero niedawno. Dlatego za wszelką cenę próbowałam was rozdzielić. Bałam się, że kiedy się dowiecie będziecie chcieli się nawzajem pozabijać… na szczęście wasza przyjaźń była zbyt mocna. Nawet przeznaczenie nie jest w stanie jej rozerwać.
         - Nie mamy całego dnia, streszczaj się… - mruknął Daniel.
         - Jak będziesz mi przerywał to zajmie jeszcze dłużej. Wracając do tematu… Kolejna zmiana nastąpiła kilka miesięcy temu… To był ten dzień, w którym ostatnio pobił cię Bill…
- To tamtego dnia po raz pierwszy byłem w Yriaf Selat!
- To tamtego dnia po raz pierwszy byłam w Yriaf Selat!
Krzyknęli oboje w tym samym momencie. Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy to nie było powodem tego wszystkiego…
         - Nie uwierzycie w to, co za chwilę powiem… tamtego dnia odkryłam, że potrafię czytać ludziom w myślach. Na przykład teraz: Swen zastanawia się czy to w ogóle możliwe Daniel oczywiście sądzi, że zmyślam, a Ani zastanawia się czy to przypadek, że to wszystko wydarzyło się tego samego dnia.
         - Jest dokładnie tak jak mówisz… - mruknęli wszyscy lekko speszeni.
         - Czekaj! Skoro wiedziałaś, to znaczy, że ta twoja sztuka była specjalnie?! – wrzasnął na mnie wkurzony Daniel.
         - Nie zaprzeczam. – zaśmiałam mu się prosto w twarz. – Nawet już planuję sequel…
         - Elsa! Daniel! Spokój! – Ani przywołała nas do porządku. – El, masz coś jeszcze do powiedzenia?
         - Tylko jeszcze jedna rzecz… - powiedziałam, po czym Se spokojnie zwróciłam się do pani Lesieckiej. – Wymyśliłam jak możemy pani pomóc.
         - Jak? – kobieta była trochę zaniepokojona.
         - Jeśli pani nie może udać się do niego, to może on przyszedłby do pani? – zaproponowałam.
Babcia Daniela przez chwilę siedziała w milczeniu i wpatrywała się we mnie. Nie musiałam nawet zaglądać do jej myśli, by wiedzieć, że moja propozycja wydała się dla niej niemożliwa. Nie okazywała zaskoczenia, wręcz przeciwnie wyglądała jakby od dawna rozmyślała nad ta opcją. Jednak sądząc o tym, że na jej czole pojawił się zimny pot i ściskała mocno pięści, wiedziała o jakiejś przeszkodzie. Wzrokiem przeszyłam ją na wskroś i odczytałam głęboko skrywane myśli. Wśród nich znalazłam ten jeden sekret, dotyczący bezpośrednio pana Lesieckiego. Kobieta nie dała mi nawet wgłębić się dalej i westchnęła ciężko, rozpraszając mnie przy okazji.
         - Przykro mi, ale to chyba nie przejdzie. – stwierdziła opuszczając głowę. – On…
         - Wiem. – nie pozwoliłam jej dokończyć zdania. Ten sekret, ta przeszkoda nie powinna ujrzeć jeszcze światła dziennego. To jeszcze nie ten czas. – Ma pani rację, to bardzo trudne do wykonania, ale my mamy wszystko, co jest konieczne do tego, żeby się udało. Naszą szóstkę. – powiedziałam zerkając z uśmiechem na przyjaciół. – My zajmiemy się interesem.
         - Skoro tak mówisz, zaufam ci. – kobieta była bliska płaczu. Mogła wreszcie się spotkać ze swoim ukochanym, po ponad czterdziestu latach rozłąki. – Powiedzcie mu, że na niego czekam.
Tak więc nie udzielając reszcie żadnych wyjaśnień, udałam się do magicznej krainy. Tuż za mną przeszła Aniela, za nią Swen, Daniel i Will. Ostatnia była Sara, która przechodząc przybrała wygląd rudego wilka. U pozostałych zmienił się tylko strój… na taki bardziej średniowieczny. Oczywiście Aniela była w zbroi a Daniel miał na sobie futro. Po kilku minutach spaceru przez las doszliśmy do trochę podniszczonej karczmy, której właścicielem był dziadek Daniela.
- To jest twój dziadek?! – Swen i Ani okazali swoje zdziwienie.
- Miło widzieć was wszystkich. – starzec ze srebrnymi oczami zaśmiał się. Niby zwykła radość, ale kryło się za nią cos więcej…

Odeszłam z panem Lesieckim na bok i w skrócie przedstawiłam całą sytuację i kazałam mu udać się na spotkanie z żoną. Był trochę zaniepokojony moim pomysłem, ale w końcu się zgodził. Natomiast my usiedliśmy przy jednym z okrągłych stołów w karczmie. Rozmawialiśmy ze sobą kilka godzin, gdy nagle ogarnęła nas dziwna senność…

sobota, 14 maja 2016

Rozdział 22

Rozdział 22
 SWEN.

Ja, Swen Dell, byłem właśnie w sąsiedniej szkole, żeby donieść potrzebne dokumenty do zmiany szkoły. Przechodząc korytarzem, tuż po tym jak wyszedłem z sekretariatu, zauważyłem mojego dobrego znajomego. Jednak to nie mógł być on. Mój przyjaciel nie mieszkał w tym świecie, był myśliwym z Yriaf Selat. Jednak nie mogłem pozbyć się uczucia, że to jednak on. Z tego powodu podszedłem bliżej grupki, w której stał. W pewnym momencie chłopak wyjął z kieszeni kluczyk, który nazwał „kluczem Grimma”. Taki właśnie klucz posiadał mój kumpel. Nie mogłem nie zareagować.
- Nie mogę uwierzyć, że cię tu widzę. Co tutaj robisz? – zapytałem go po czym zwróciłem się do dziewcząt. – O, cześć Anielo i… Elso.
- Siemka. – Ani uśmiechnęła się do mnie.
- Jestem Daniel a ty? – odezwał się pewien rudowłosy chłopak.
- Jestem Swen, dobry znajomy Willa.
- Nie wiedziałem, że chodzisz do szkoły w tym mieście… - zaśmiał się Grimm. – Z nami możesz rozmawiać na luzie. Wszyscy wtajemniczeni.
- Nie wiedziałam, że znacie się z Willem. – pozwiedzała Ani. – Jak się poznaliście?
- Pomagał mi przy renowacji miasta przez jakiś czas. – przyznałem się.
- Czyli jesteś tym gościem z Isery, o którym mi kiedyś wspominał… - nagle powiedział Daniel
- Isera? – Elsa zapytała, ale chyba sama siebie, bo od razu dodała. – Masz na myśli królestwo Królowej Śniegu?
- Widzę, że naprawdę jesteście nieźle doinformowani… - zaśmiałem się.
 Nie miałem pojęcia, że ktoś stąd może wiedzieć tak wiele, ale miało to sens, skoro przyjaźnili się z Willem i Ani. Paczka wybierała się akurat do domu Daniela, więc zapytałem czy mogę do nich dołączyć. Nie usłyszałem odmowy. Szliśmy w piątkę przez większość drogi, ale pod koniec dołączyła do nas jeszcze młoda rudowłosa dziewczyna. Powiedzieli mi, że ma na imię Sara. Była ona siostra Daniela. O dziwo też wiedziała o magicznej krainie. Nie tak dużo jak reszta, ale zawsze coś. Dom, do którego się udaliśmy był pomalowanym na beżowo bliźniakiem. Dach budynku był ciemnoczerwony podobnie drzwi. Gdy weszliśmy do środka okazało się, że rodziców Daniela i Sary nie było w domu. Weszliśmy na piętro dębowymi schodami i udaliśmy się do pokoju chłopaka. Tam zastaliśmy siedzącą starszą kobietę. Trzymała w rękach jakąś starą fotografię i wpatrywała się w nią ze zwieszoną głową. W momencie, w którym weszliśmy, uniosła wzrok i spojrzała na nas zza grubych szkieł.
         - Och to tylko wy dzieciaki… - powiedziała ocierając łzy.
         - To zdjęcie dziadka? – Daniel zapytał bez zbędnych ceregieli. – Tęsknisz za nim, prawda?
         - Nawet nie wiesz jak bardzo. – kobieta próbowała się uśmiechnąć. – W dodatku z dnia na dzień coraz bardziej mi go przypominasz. Danielu powiedz mi, czy u niego wszystko w porządku?
         - Po za tym, że jest bardzo zapracowany i samotny, ma się dobrze. – rudowłosy pocieszał kobietę. – Wierz mi babciu, on również tęskni.
         - Nie za bardzo znam sytuację, ale czemu pani się z nim nie spotka? – zaproponowałem.
         - Nie da rady. – Will odrzekł z lekką zawiścią w głosie. – Dziadek Daniela mieszka w Yriaf Selat, a lustro jej nie wpuści.
         - Dlaczego? – zadałem szybkie pytanie oczekując jeszcze szybszej odpowiedzi.
         - Ponieważ klątwa skazała mnie na banicję. – kobieta mówiła łamiącym się głosem. – Tylko dlatego, że jestem wilczycą.
         - Ww… wilczycą? – głos mi zadrżał. – Czyli Daniel i Sara…
         - Tak, jesteśmy wilkami. – Daniel odpowiedział nim zdążyłem dokończyć. – Wybacz, zapomnieliśmy cię uprzedzić.
         - Ty jesteś tym wilkiem z tego listu gończego… - mruknąłem rozwijając list gończy, który miałem w kieszeni kurtki.
         - Dokładnie. – chłopak odpowiedział z dumą. – Strażnicy polują na mnie tylko za to, że istnieję. Na całe szczęście ta dwójka już przestała. – zaśmiał się wskazując na Anielę i Willa.
         - I tak mam na ciebie oko. – zagroził z uśmiechem myśliwy. – Jesteś bezpieczny dopóki nie zrobisz niczego głupiego.
         - Ty się ciesz, że to ja jestem rycerzem, skarbie. – Aniela dołączyła. – Inaczej już byś był w plasterkach.
Nagle cala piątka zaczęła się śmiać i żartować. Ja usiadłem obok babci Daniela trzymając w ręku skrawek papieru i patrzyłem, co robią. Czułem się wtedy jak w jakimś domu wariatów. Mimo, że według klątwy mieli być swoimi największymi wrogami, zostali najlepszymi przyjaciółmi. Było widać, ze klątwa nie ma tu na nich wpływu. „ Z tą ekipą na pewno uda się przełamać klątwę. Nadchodzi nowa era…” pomyślałem z uśmiechem. Po kilku chwilach zauważyłem, ze siedząca obok mnie kobieta uważnie przygląda się zdjęciu na liście gończym.
         - Niesamowite. – westchnęła ciężko. – Daniel, jesteś wilkiem grzywiastym?
         - Tak, a co? – chłopak odpowiedział a śmiech ucichł. – A ty nie?
         - Nie. – kobieta powiedziała z powagą. – Ja jestem wilkiem szarym. Mój ojciec był grzywiasty. Miałam nadzieję, że nie będziecie do niego podobni.
         - Dlaczego? – Sara nagle była zaciekawiona. – Był aż taki zły?
         - Nie pomylę się, ze był numerem dwa w historii. – kobieta uśmiechnęła się do swoich wnucząt. – To przez niego i jego ambicje by przewyższyć Wielkiego Złego Wilka wilki spotkało wygnanie.
         - Czyli bardzo poważnie… - Daniel zbliżył się do kobiety. – Jak już o tym mowa… Czy w naszym świecie są jacyś inni potomkowie tamtych wilków?
         - Nie jestem pewna. – staruszka zamyśliła się. – Sprawdźmy to w księdze rodowej wilków, chodźcie za mną.
Całą grupką kroczyliśmy zaciekawieniem do jej sypialni. Tam kobieta wyjęła spod lóżka starą, grubą księgę z pożółkłymi kartkami. Na okładce widniały ślady wilczych łap. Pani Lesiecka wytłumaczyła nam, że pomimo braku magii na Ziemi, księga posiada niezwykłe zdolności. Może ona pokazać drzewo genologiczne wilków. Otwarliśmy ją na odpowiednich stronach i… przeżyliśmy szok. Słowa zapisane na tych strona jasno wskazywały na to, że rody rozpoczynające się od dzieci Wilczycy Alfa się połączyły. Daniel i Sara byli pierwszymi, którzy pochodzili od całej szóstki.
         - Niezwykłe… - szepnęła Elsa. – Pełni dziedzice Alfy... Plus cała reszta… Legendy naprawdę się wypełnią.
         - Elsa, powiedz nam skąd to wszystko wiesz. – Aniela poprosiła twardo. – Nigdy nie byłaś w Yriaf Selat, nikt z nas niczego ci nie powiedział. Jednak zdajesz cię wiedzieć dużo więcej od naszej piątki. Jak ty to robisz?

         - Jak tak bardzo chcecie wiedzieć to wam powiem. – dziewczyna westchnęła ciężko, usiadła na pobliskim łóżku i popatrzyła na nas z uśmiechem. – Usiądźcie wygodnie i słuchajcie. To będzie dość długa opowieść…



czwartek, 12 maja 2016

Ciekawostki

Jako, że nie jestem pewna czy uda mi się napisać rozdział w tym tygodniu, postanowiłam zrobić taki luźny post z ciekawostkami. Zostaną one podzielone na trzy kategorie: o mnie, o stronie i o opowiadaniu.


O mnie:

  • Jestem uczennicą pierwszej klasy liceum o profilu matematyczno-fizycznym, (uwierzylibyście?)
  • Praktycznie codziennie sprawdzam, czy nie pojawił się jakiś nowy komentarz.
  • Siedzę właśnie na podartym krześle... ;)
  • Dopiero chwilę temu zauważyłam, że mogę włączyć, żeby blogger pokazywał mi błędy w pisowni.
  • Od niedawna mam też konto na Wattpadzie (szukajcie w zakładce "Znajdziesz mnie też tutaj")
  • Często nie wiem, która strona to prawa... mam dwie lewe ręce ;P
  • Prawie nie czytam książek. Zaczynam ale jeśli to nie lektura, to zwykle jej nawet nie kończę.




    O stronie:
  • Mam już ponad 1100 wyswietleń! Dziękuję.
  • Wilka w tle narysowała moja koleżanka. (link po prawej) Mam jeszcze jedną jej pracę do wykorzystania.
  • W zakładce "pytania do bohaterów" nie zadano jeszcze żadnego pytania.


    O opowiadaniu:
  • Następny rozdział będzie opowiadany przez Swena a kolejny przez Elsę.
  • Imiona i nazwiska bohaterów w większości nie są przypadkowe.
  • Wystąpiły się już wszystkie postacie, do których będzie należeć pięć koron.
  • Daniel i Aniela mają przy sobie klucze wilka i rycerza, ale jeszcze o tym nie wiedzą.
  • Starsza kobieta, która pomogła Ani na początku, jest babcią Merlina.
  • Amanda i Damian są aluzją do Anieli i Daniela


    Jeszcze taki mały cytacik na koniec: 
    "Mycroft: Czy choć raz możecie się zachowywać jak dorośli?John: Ja piszę bloga, on zapomina majtek. Nie licz na to."
Źródło:"Sherlock" sez. II, odc. 1, Skandal w Belgrawii

sobota, 7 maja 2016

Rozdział 21

Po tym jak ojciec Anieli zobaczył mnie obejmującego jego córkę i te wszystkie dekoracje, które moja klasa przygotowała wieki temu, zostałem wyproszony z klasy na specjalną pogadankę. Pan Mieczyński prawie pół godziny narzekał jak to się na mnie zawiódł. Mówił jeszcze coś o odpowiedzialności i o tym, że jeśli sprawię, że Ani będzie płakała to gorzko tego pożałuję. Nie będę przytaczać tu całej tej rozmowy, bo jeszcze byście usnęli.
Tak więc… Po tej całej pogadance nadeszła kolejna. Tym razem nie tylko ze mną a z całą klasą. Zaczęliśmy od zakładów wśród drużyny piłkarskiej. Jeśli to doszło do naszego wychowawcy, to musiało być już poważnie. Za same zakłady dostali nagany, bo to hazard… zabroniony na terenie szkoły. No ale… w zakładach chodziło o Anielę. Jej ojciec nie mógł skończyć tylko na tym. Każdy, który brał w tym udział dostał karę w postaci pięciu godzin prac społecznych, odsiadkę w teatrze, czyli dołączyli do słynnej Kompanii Karnej. Tam niezły wycisk da im Elsa… to wiadomo. Poza tym pójdą też do gabinetu dyrektora… ale dopiero po lekcji. Teraz pan Mieczyński musiał zająć się jeszcze jedną sprawą.
- Teraz powiecie mi o co chodzi z tymi dekoracjami. – powiedział stanowczo. – Panno Sonk! Proszę.
- Przecież wie pan po co one są. – powiedziała beztrosko patrząc wprost w oczy nauczyciela. – Dziś świętujemy to, że Dan i Ani w końcu są parą.
- Ale dlaczego tak mnie blagaliście, żeby je powiesić? – ptał się niemal krzycząc. – Dlaczego robiliście to rok temu?!
- Już wtedy byliśmy pewni, że ten dzień kiedyś nadejdzie. – zaśmiała się pod nosem Elsa. – Wtedy też wszyscy podpisaliśmy „Pakt”
- Co to za pakt? – kontynuował pytania.
- Ja powiem. – wstałem z ławki i spojrzałem w oczy nauczycielowi. Było widać w nich gniew oraz zakłopotanie. – „Pakt” to umowa, którą zawarli między sobą wszyscy uczniowie i nauczyciele tej szkoły poza panem, Anielą i mną.
- W takim razie skąd o nim wiesz? – nauczyciel był coraz bardziej nieufny wobec mnie.
- Cały czas wiedziałem. Po prostu nie mogłem dołączyć się do tej umowy. – próbowałem nie zwracać uwagi na ton mojego rozmówcy. – Umowa ta mówiła o tym, że nikt nie powie Anieli lub panu o moich uczuciach do pana córki zanim albo ja się wreszcie przyznam, albo ona sama się domyśli.
- Co się wyprawia w tej szkole? - mruknął pan Mieczyński i zrezygnowany usiadł za biurkiem.
Reszta lekcji przeminęła w całkowitym milczeniu. Nasz wychowawca musiał chyba przyjąć to wszystko do wiadomości. My za to nie wiedzieliśmy jak może zareagować i tylko go obserwowaliśmy. Po usłyszeniu dzwonka wszyscy niemalże wybiegli z klasy. Nauczyciel wstał chwilę po tym i osobiście dopilnował, żeby drużyna piłkarska trafiła w komplecie do gabinetu dyrektora.
Tymczasem ja chciałem powiedzieć Anieli czego potrzebujemy do przełamania klątwy. Jednak zanim zdołałem zamienić z nią choćby słowo, Elsa stanęła pomiędzy nami. Dosłownie.
- Heeej… - mówiła patrząc na przemian za mnie i Ani. – Słyszałam, że chcieliście o czymś ze mną porozmawiać…
- W sumie tak… - Aniela nawet nie próbowała się wymigać. – Tyle, ze ja nawet nie wiem o czym. Spytaj Daniela.
- Nie muszę. – zaśmiała się i pociągnęła nas do pustej części korytarza. – Zapewne chcecie mi opowiedzieć o tym jak przez ostatnie kilka tygodni bawiliście się świetnie w innym wymiarze. Beze mnie oczywiście. Mam rację Wilku i Rycerzu?
- Skąd ty to wiesz? – zapytałem zaskoczony cofając się o krok. – Tylko mi nie mów, że Will ci powiedział.
- Niestety on nic mi nie chciał powiedzieć. A to skąd wiem to dość długa historia. – mówiła pełna dumy i wyciągnęła z kieszeni mały złoty kluczyk. – Wiem też, że potrzebujecie tego.
- Co to za klucz? – Aniela też nie ukrywała zaskoczenia.
- Klucz Andersena. – wtrącił się Will wyciągając drugi, podobny klucz. – Taki sam jak mój klucz Grimma.
- Grimm… Will czy to ty?! – zawołał jakiś chłopak.
Odwróciliśmy się wszyscy. W naszym kierunku biegł powoli chłopak w mundurku sąsiedniej szkoły. Miał długie, ciemnofioletowe włosy i błękitne oczy. Wyglądało na to, że jest znajomym Willa. Zatrzymał się przed nami.
- Nie mogę uwierzyć, że cię tu widzę. Co tutaj robisz? – mówił do willa po czym zwrócił się do dziewcząt. – O, cześć Anielo i… Elso.
- Siemka. – Ani uśmiechnęła się do niego.
- Jestem Daniel a ty? – odezwałem się, żeby zwrócić uwagę nieznajomego.
- Jestem Swen, dobry znajomy Willa.
- Nie wiedziałem, że chodzisz do szkoły w tym mieście… - zaśmiał się Grimm. – Z nami możesz rozmawiać na luzie. Wszyscy wtajemniczeni.
- Nie wiedziałam, że znacie się z Willem. – pozwiedzała Ani. – Jak się poznaliście?
- Pomagał mi przy renowacji miasta przez jakiś czas. – przyznał się.
- Czyli jesteś tym gościem z Isery, o którym mi kiedyś wspominał… - olśniło mnie.
- Isera? – Elsa zapytała, ale chyba sama siebie, bo od razu dodała. – Masz na myśli królestwo Królowej Śniegu?

- Widzę, że naprawdę jesteście nieźle doinformowani… - zaśmiał się zakłopotany Swen.


****
Jak podoba wam się taki obrót spraw? Mam nadzieję, że jest dobrze... 
Chcecie może jakiś konkurs? Piszcie w Komentarzach ;)

PS
Ten i wszystkie inne rozdzialy dostępne także na Wattpadzie:
https://www.wattpad.com/story/70571039-po-drugiej-stronie-lustra
Copyright © 2016 Po drugiej stronie lustra , Blogger