piątek, 29 kwietnia 2016

Rozdział 20

         Następnego dnia obudził mnie sygnał telefonu. Dostałam wiadomość. Wygrzebałam się z łóżka by sprawdzić, od kogo ona jest. Ku mojemu zaskoczeniu był to SMS od Daniela. Napisał, żebym poszła dziś do szkoły bez niego, ponieważ musi coś jeszcze załatwić. Od razu przyszło mi na myśl, że nie chciał mi jednak wytłumaczyć tego, o czym zaczął mówić poprzedniego dnia. A może po prostu czuł się niezręcznie? Nie zagłębiając się dalej w powód jego zachowania postanowiłam, że poproszę tatę, żeby mnie podwiózł.
Po dwudziestu minutach byłam już gotowa do wyjścia. Zaczekałam chwilę na ojca i wsiadłam do samochodu.
- Tato, mam pytanie… - zaczęłam niezręcznie rozmowę.
- Tak córciu. – powiedział nie odwracając się nawet w moim kierunku. – O co chodzi?
- Czemu zawsze męczysz chłopaka, z którym jestem? – powiedziałam szybko i nerwowo.
- Pytasz się czemu? – zaśmiał się. – powód jest prosty. Sprawdzam ich. Jeśli któryś naprawdę cię kocha, zniesie dla ciebie wszystko. Poza tym, muszę pokazać im kto tu rządzi.
- Tylko nie przesadź, proszę. – powiedziałam już trochę spokojniej. – Szczególnie, że od dziś będę mieć nowego chłopaka… a przynajmniej mam taką nadzieję.
- A co z Maxem? Kiedy zerwaliście?
- Za chwilę z nim zerwę, jak tylko go spotkam. – powiedziałam lekko oburzona na samą myśl o nim. – To tylko dwulicowy hazardzista. Zakładali się kto najdłużej wytrzyma twoje tortury jako mój chłopak.
- Naprawdę. – powiedział groźnie zatrzymując samochód. – Ja już się z nimi policzę za taką zniewagę. Chcą ostrego treningu? To go dostaną.
- Tylko nie przesadź. – upomniałam ojca. – Jak stanie im się krzywda, możesz stracić pracę. Pamiętaj, że jesteś ich nauczycielem.
Po tym jak wyszłam z samochodu, poczułam ciepło gdzieś tam, wewnątrz mnie. To była moja pierwsza taka rozmowa z ojcem. Czułam jakby od teraz mnie rozumiał, jakbym mogła mu zaufać. Weszłam do klasy. Byli już prawie wszyscy, brakowało tylko mojego kochanego wilczka. Byłam ciekawa gdzie się szwędał, ale miałam ważniejsze rzeczy do załatwienia. Podeszłam do ławki Maxa. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem i od razu zwrócił na mnie uwagę i przestał rozmawiać z kumplami.
- Chodź na chwilę musimy porozmawiać. – powiedziałam władczo.
- O co chodzi skarbie? – zaśmiał się nie wstając z miejsca.
- Dobra… w takim razie powiem to przy wszystkich. – westchnęłam ciężko. – Powiem to wprost. Koniec z nami.
- C… c…co? Dlaczego? – był bardzo zaskoczony. Był tak zszokowany, że ledwo składał wyrazy w całość. – Kochanie o co ci chodzi? Żartujesz prawda? Nie możesz mnie rzucić.
- Jasne, że mogę. Kto mi niby zabroni rzucić kogoś, kto się o mnie zakładał? – powiedziałam oskarżającym tonem na tyle głośno by usłyszała cała klasa.
- Kto ci powiedział?! – krzyknął nawet nie próbując się tłumaczyć.
- Ja. – Will dumnie dołączył do rozmowy. – I co? Łyso ci teraz?
- Ty… - Max chciał złapać Willa za koszule, lecz myśliwy był szybszy. – Idź pleść te swoje bajki gdzie indziej, Grimm.
- Baśnie. – powiedział Will puszczając Maxa. – Grimmowie pisali baśnie. Zapamiętaj to sobie.
To wszystko przerwał dzwonek na lekcje. Zaczynaliśmy polskim. Nikt nie chciał podpaść pani Rouge, więc było wyjątkowo cicho. Dzisiejszym tematem lekcji były baśnie.
- Kto miał przygotować prezentację o przedstawieniu wilków w baśniach?  - nauczycielka zapytała niezwykle oschle.
- My! – zgłosili się Max i Tamara.
- Dobrze, zaraz się zaprezentujecie, ale najpierw… - wodziła wzrokiem po klasie szukając ofiary, którą zapyta. – Kto z was zna nazwiska twórców baśni?
- Najbardziej znani są bracia Grimm albo Hans Christian Andersen. – Drzwi od klasy się utworzyły a ja usłyszałam głos Daniela. – Przepraszam za spóźnienie pani profesor.
- Przyszedł nasz wilk z baśni… - mruknęłam pod nosem. – A już myślałam, że stchórzył.
Will i Elsa spojrzeli na mnie momentalnie. Wyglądali na zaskoczonych i lekko wystraszonych. Nie wiem co ich wszystkich ugryzło, ale nic nie mogło się równać temu, co ujrzeliśmy kilka chwil później. Do sali wszedł Daniel, ale nawet ja ledwo go poznałam. Wyglądał jak zupełnie inna osoba. Włosy miał o wiele krótsze i elegancko zaczesane. Ubrany był w koszulę a nie w dres jak się zwykle ubierał. W dodatku na szyi miał zawiązany pomarańczowy krawat. Jednak największą wagę przywiązałam do jego spojrzenia. Zwykle w szkole miał zawsze minę aroganckiego brutala, lecz wtedy… jego wzrok przepełniała nadzieja i wreszcie mogłam zauważyć to, co zawsze ukrywał przed kumplami - jego strach, nerwy. Szedł on spokojnie i usiadł na swoje miejsce. Przez resztę lekcji Max i Tamara opowiadali o tym jak przedstawiane są wilki w literaturze. Czyli w skrócie: „wilki są złe, wybić wszystkie”. Czułam się niezręcznie słuchając tego, ponieważ jeszcze wczoraj o tej porze właśnie tak myślałam. Jestem pewna, że Danielowi też było ciężko tego słuchać. Po skończonej lekcji podeszłam do przyjaciela i powiedziałam twardo:
- Nie wnikam czemu się spóźniłeś i czemu przestałeś udawać… Ale czy dokończymy w końcu tą rozmowę z wczoraj?
- Tak, oczywiście. – uśmiechnął się do mnie. – Ale którą? Tą o Elsie, czy tą o nas?
- Chodziło mi o tą o Elsie… - powiedziałam zawstydzona. Nie spodziewałam się, że od razu wyciągnie TEN temat. – A o nas możemy porozmawiać zaraz po tym.
Wtedy spostrzegłam, że cała klasa się na nas perfidnie gapi. Słychać było liczne szepty spośród których wychwyciłam: „najpierw zerwała z Maxem a teraz czerwieni się przy Danielu”, czy „ Ej to chyba wreszcie ta chwila”.
- Zerwałaś z Maxem? – zapytał Daniel z zaciekawieniem. – Czyli teraz mogę zrobić tak? – Objął mnie ręką i przyciągnął do siebie. Wszyscy dalej się nam przyglądali.
- Wygląda na to, że tak. – stwierdziłam bezsilnie.
- A tak? – nie czekał na odpowiedź. On… po prostu mnie pocałował.
- Nareszcie! – usłyszałam krzyk całej klasy. Nie miałam pojęcia o co im chodzi. Zachowywali się jakby czekali aż Daniel w końcu mnie pocałuje.
Kilka minut później klasa wyglądała jakby miała się odbyć jakaś impreza. Co dziwne dekoracje były przygotowane już dawno a teraz tylko odkryte. Nad tablicą wisiał ogromny baner z napisem „ Gratulacje Aniela i Daniel”.

- Co tu się wyprawia? – do klasy wszedł mój ojciec, który miał mieć za chwilę z nami lekcję wychowawczą. Spojrzał na napis. – Proszę o wyjaśnienie.

Nowy wygląd Daniela




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Po drugiej stronie lustra , Blogger