poniedziałek, 12 września 2016

Rozdział 35 "Spotkanie"

LUCY.


Byliśmy właśnie na rynku w Remie. Chwilę temu trwała tu zacięta walka pomiędzy Wilkiem a moim rycerzem w lśniącej zbroi. Ku zaskoczeniu wszystkich tam obecnych, zwycięzcą nie był żaden z tamtej dwójki. Wilczy duch przepadł bez śladu a Feliks… cóż… została po nim tylko niewielka kupka popiołu, która po chwili została rozwiana przez pojedynczy podmuch wiatru, który wziął się nie wiadomo skąd. Nie miałam nawet czasu uronić choć jednej łzy. Pojawili się pozostali: Daniel, Will, Aniela, Swen oraz Elsa. Kilka minut później na miejsce dotarł także Marco, brat Anieli.
Każdemu po kolei trzeba było przekazać smutne wieści. Przy tym wszystkim czułam się dziwnie. Miałam ochotę rozpaczać, ale łzy się nie pojawiały. W mojej głowie cały czas błądziły ostatnie słowa przyjaciela „By być z Tobą już na zawsze”. Wydawał się być tak pewny wygranej, gdy to mówił, więc jak? Doskonale widział ogień, jestem pewna, że czuł ten piekielny żar, który przypadkowo wywołał. Mimo to wciąż trzymał się swojego tajemniczego planu. Choć sama w to nie wierzę, muszę przyznać mu rację. Nie płakałam po jego śmierci. Byłam tak wstrząśnięta, że nie byłam wstanie tego uczynić.
Po tym jak już wszyscy przetrawili wieść o śmierci Feliksa, do głosu doszła zwyciężczyni bitwy – Wilczyca Alfa. Przeprosiła nas za to, że zareagowała za późno. Następnie przybrała swoją ludzką formę. Wyglądała jak kobieta w wieki około dwudziestu paru lat. Miała długie, smukłe nogi i szczupłą sylwetkę. Nosiła śnieżnobiałą togę. Jej twarz przypominała mi odrobinę twarz mojej przyjaciółki. Szczególnie ich niemal identyczne nosy. Oczy kobiety miały barwę miedzi a srebrzyste włosy spięte były w grecki kok.
- Nie możliwe! – krzyknęłam, gdy tylko ją taką ujrzałam. – Ty… ty wyglądasz zupełnie jak ona! Jak ta co sprowadziła mnie do tego świata.
- Bo to byłam ja. – uśmiechnęła się do mnie. – Ale ja tylko pomagałam. To, że tu jesteś zawdzięczasz tylko i wyłącznie moim potomkom. – dodała skinąwszy ręką w stronę Daniela i Sary.
- My nic o tym nie wiemy! – wymigiwało się zaskoczone rodzeństwo.
- Nawet o tym nie wiecie, ale użyliście wtedy najrzadszej i najpotężniejszej magii na świecie. – królowa tłumaczyła. -  Lucy ocaliły wasze łzy. Łzy wilka. Chcieliście długiego życia dla niej, chcieliście żeby była jak Piotruś Pan…
- No i jestem! – przerwałam jej z uśmiechem i zaczęłam się śmiać.
Po chwili śmiech udzielił się wszystkim. Omal nie zapomnieliśmy o tej całej tragedii jaka właśnie się działa. Musieliśmy się pośmiać, wszyscy razem, póki jeszcze możemy. W końcu jednak wilcza królowa kaszlnęła wymownie i przywróciła nas do porządku.
            - Wiecie, moi kochani, że trwa wojna? – przypomniała nam z powagą. – Chciałam wam przekazać sposób na pokonanie armii duchów.
            - Więc jest jakiś sposób! – uradowała się Aniela.
            - Jasne, że jest.  – zapewniała Wilczyca. – Zacznijmy od tego, że pięć koron musi powrócić na swoje miejsce. To zadanie dla was wszystkich.
            - Co mamy robić? – zapytał  niecierpliwie Daniel.
            - Swen, Elsa i Will pójdą do zamku w Iserze. Merlin, Marco i Aniela, wasz cel to Avalon, dawna stolica Mertynii. Daniel, Ty skierujesz się do wilczej puszczy. Skała obiecała tam na Ciebie czekać. Pozostali zostają ze mną.
            - A co mamy tam robić? – spytał się niepewnie Swen.
            - Uwierz mi, domyślicie się. – królowa uśmiechnęła się z troską. – Odpowiedzi już tam na was czekają.
Wszyscy mieli już wyruszać, gdy nagle spośród tłumu ludzi wyłoniła się młoda kobieta. Miała naprawdę długie włosy w kolorze słomy i duże, zielone oczy. Wybiegła na plac i spoglądała wprost na Czarnego Rycerza. Po chwili zerknęła na Swena i powiedziała:
            - Swen, to naprawdę ty? Nie widziałam Cię od czasu tamtego wypadku, gdy tu trafiliśmy we trójkę. To ja, Roszpunka!
            - Roszpunka?! – rozbrzmiały zaskoczone głosy Marca, Swena i Elsy. Ten pierwszy objął czulę dziewczynę i pocałował.
            - Co ty tu robisz? – zapytał Swen zasłaniając jednocześnie usta Elsie, która chciała coś powiedzieć.
            - Słyszałam o tym, że można Cię tu spotkać. – mówiła jakby zaraz miała się rozpłakać. – Swen, tylko ty możesz uratować Annę. Jest w dworku różanym przed granicą z Iserą. Wstąp tam po drodze. Błagam, ocal moją siostrę!
            - Już tam pędzę. – powiedział z powagą Swen i poganiając Elsę i Willa wyruszył w kierunku Isery.

Niedługo potem Merlin prowadził Marca i Anielę do Avalonu. Roszpunka poszła wraz z nimi. Daniel samotnie wyruszył w kierunku Wilczej Puszczy. Za to ja wraz z Sarą zostałyśmy same z Wilczycą Alfa. Nie wiedziałyśmy wtedy co wydarzy się potem. Jednak nim Daniel zniknął nam z pola widzenia, kobieta skierowała do niego kilka słów: „tylko duch może pokonać ducha”…


*****

Co wydarzy się później? Oto jest pytanie, na które tylko ja znam odpowiedź.
A wy jak myślicie? Co się stanie?

PS: nie wiem czy nadal będę dodawać tak często jak podczas wakacji. Bądźcie gotowi na większe przerwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Po drugiej stronie lustra , Blogger