wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozdział 34 "Być przy niej"

SARA.

Na rynku w Remie panował chaos. Ogromny wilczy duch niszczył co mu się podobało. Wraz z Lucy zebraliśmy mieszkańców w... pałacu? Przez cały ten czas nawet nie zauważyłam, żeby był tam pałac. Może i jestem „geniuszem”, ale zbyt często nie zauważam oczywistych rzeczy.
Tak jak już mówiłam, zebraliśmy wszystkich w pałacu. Był to jedyny budynek dość duży, by swobodnie zmieścić mieszkańców. Z zewnątrz wyglądał niepozornie. Dwa piętra i ściany z piaskowca. Towarzyszyły im także marmurowe kolumny podtrzymujące czerwony dach. W środku za to: przepych i elegancja. Podłoga z czarnego marmuru, ściany koloru czystej bieli. Wysiały na nich obrazy oprawione w srebrne ramy. Przedstawiały one... nie no... nie zgadniecie... wilki! Tak samo było z rzeźbami wykonanymi z różnych kamieni. Nie można zapomnieć, że Rema to wilcze królestwo.
Lucy zatrzasnęła ogromne drzwi i starała się uspokajać tłum. Z jej charakterem i uśmiechem ukazywanym zwykle w najgorszych chwilach, szło jej doskonale. Tymczasem ja szybko pisałam wiadomość do brata. W kontaktach Feliksa zobaczyłam także numer do Merlina, więc i jego powiadomiłam o zaistniałej sytuacji. Gdy już to zrobiłam, wdrapałam się na najbliższy parapet i z niepokojem obserwowałam co działo się na zewnątrz.
Na głównym placu Feliks mierzył się ze zjawą. Chociaż słowo „mierzył” nie do końca oddaje tamtą sytuację. Wyglądało to bardziej na zabawę w kotka i myszkę. Wilk nieustanie napierał na chłopaka, sięgał po niego swoimi ostrymi jak brzytwa pazurami. Młody, choć starszy ode mnie rycerz zmuszony był do nieustannej ucieczki i uników. W końcu jednak stracił siły i nie nadążył na ruchami napastnika. Wielka wilcza łapa już miała zedrzeć skórę z twarzy Feliksa, lecz młodzieniec zasłonił się swoją tarczą. Wilk został zatrzymany.
Odskoczył patrząc ze zdziwieniem na oręż Feliksa. Na tarczy z wizerunkiem ptaka nie było nawet zadrapania. Magia w niej zawarta była na tyle silna by przeciwstawić się duchowi. Obaj krążyli po placu boju zataczając coraz to mniejszy krąg. Patrzyli na siebie. Kto pierwszy zaatakuje? Od tego mogło zależeć, kto zwycięży w tej bitwie: zło czy dobro. Nastała głucha cisza. Nie było oni ciepło ani zimno. Nie wiał wiatr a całe niebo pokrywały gęste jasnoszare chmury. Czy to nie idealna pogoda do walki o wszystko?
Nagle pośrodku tego wszystkiego pojawia się gęstą chmura błękitnego dymu. Wilk i rycerz zatrzymali się i przyglądali się zjawisku. Po kilku chwilach dym się rozrzedził i wyłoniła się z niego jakaś postać. Był to prześliczny młodzieniec o dużych niebieskich oczach. W ręku trzymał długi kostur zakończony kryształowa kulą a jego plecy przykrywała jasnobrązowa peleryna. Moje serce zaczęło bić co raz szybciej. Pojawił się nasz sojusznik. Ten, który nieustannie pozostaje w moich myślach – Merlin.
Chłopak wymienił spojrzenia z Feliksem i zniknął gdzieś tak nagle jak się pojawił. Nie zamierzał nam pomóc? Dalej przyglądałam się akcji na placu. Tamta dwójka wciąż stała nieruchomo i przyglądała się sobie. Czekali na ten jeden błąd swojego przeciwnika. W końcu mój przyjaciel zdecydował się na atak. Najpierw odwrócił uwagę ducha uderzając tarczą o bruk. Następnie nie odrywając jej od podłoża pobiegł prosto na wilka. Tuż przed nim podskoczył i robiąc salto w powietrzu znalazł się tuż za przeciwnikiem. Zjawa przez chwilę nie widziała co się dzieje, lecz w końcu odwróciła się i zaatakowała Feliksa. Ten osłonił się tarczą.
W tym samym momencie pojawił się ogień. Zapaliły się śmieci leżące na ziemi. Iskra musiała powstać podczas brawurowego ataku rycerza. Płomienie niemal natychmiast zajęły cały plac. Widząc to nie tylko ja, ale także Lucy i inni podeszli bliżej okna. Ja nawet otworzyłam to, przy którym siedziałam razem z przyjaciółką. Nie myśląc za wiele krzyknęłam żałośnie w stronę walczących:
- Feliks! Przestań! Jeśli teraz nie przerwiesz, spłoniesz!
- Nie martw się o mnie. - mówił nad wyraz spokojnym głosem jak na człowieka stojącego oko w oko ze śmiercią. - To wszystko część mojego planu...
- Stary, nie waż się nam tego robić! - krzyknęłam.
- Nie pamiętasz już jak czułeś cie po mojej śmierci?! - Lucy krzyczała ze łzami w oczach. - Chcesz żebym i ja się tak czuła?
- Nie. - mówił z powaga wpatrując się w brązowe oczęta stojącej obok mnie dziewczyny. - Nie dopuszczę do tego byś płakała po mojej śmierci. Dlatego muszę stanąć do walki, by być przy Tobie. By być z Tobą już na zawsze.
Nie zdążyłyśmy mu odpowiedzieć. Płomienie całkowicie przesłoniły nam widok. Musiałyśmy zamknąć okno, żeby ogień nie dostał się do środka. Nie było słychać ani odgłosów walki ani naszego przyjaciela. Jedyne słyszalne dzięki to skwierczenie płomieni oraz nasze nierówne oddechy. Chyba było już po wszystkim.
W tym momencie pojawił się kolejny duch. Dwa razy większy od poprzedniego. Wilczyca Alfa we własnej osobie. Swoją łapą powaliła złego ducha bez najmniejszego wysiłku. Spojrzała z uśmiechem w kierunku ludzi w pałacu i potężnym dmuchnięciem zgasiła całe płomienie. Lucy od razu wybiegła z budynku. Chciała jak najszybciej uściskać Feliksa. Ruszyłam za nią chcąc zrobić to samo. Tyle że był pewien problem. Nigdzie nie było naszego kumpla. Nie widziałyśmy go. Plac był pusty, na ziemi leżała tylko jego tarcza, której nie mogłyśmy podnieść. Zupełnie jakby ważyła z pięć ton. Dopiero później zobaczyłyśmy przykrą prawdę. Obok tarczy leżała niewielka kupka popiołu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Po drugiej stronie lustra , Blogger