Po zakończeniu spektaklu
mieliśmy małe spotkanie aktorów za kulisami. Oczywistością było to, nasza pani
reżyser nie będzie zbyt zadowolona z mojej małej improwizacji. W sumie to nie
chciałem odbiegać od scenariusza. Ta kwestia została wypowiedziana przeze mnie
instynktownie. Po raz pierwszy w życiu miałem odwagę powiedzieć to, co mam w
swoim sercu. Nie mogłem jednak tego powiedzieć nikomu, nie zrozumieliby.
- Danielu Wilczku! – krzyknęła
Elsa rzucając mi w twarz beretem. – Jak śmiałeś pozwolić sobie na
improwizację?!
- Widzicie, miałam rację.
– wtrąciła się jakaś dziewczyna. Spojrzałem w tamtą stronę. To była moja „kochana”
młodsza siostrzyczka. – Ten tekst nie pasował do stylu Elsy, Danny musiał go
sam wymyślić.
- Sara, Lucy oraz Feliks!
– Elsa zupełnie o mnie zapomniała i poszła się przywitać z trójką
gimnazjalistów. – Podobało się wam?
- Jasne, ze tak! –
stwierdziła Sara. – Ale to, co dzieje się za kulisami, jest dużo lepsze! Tylko
mój brat potrafi doprowadzić do tego żebyś zdjęła nakrycie głowy.
- O nie! – krzyknęła blondynka.
– Kiedyś Cię zabiję… Możesz byś tego pewien.
Na to Lucy parsknęła śmiechem. Albo po prostu spojrzała na głowę Dunki.
Fryzura Elsy zawsze wydawała się zwyczajna,
jednak największą zagadką było to, co zawsze skrywała pod czapką. Okazało się,
ze były to dwa sterczące kosmyki włosów. Śmiesznie układały się na jej głowie. Zaraz
po Lucy zaczęła się śmiać reszta „rudego trio”. Wiem, wiem ja też jestem rudy,
ale oni wyglądają słodko we trójkę. Troje rudzielców takich jak ja, tyle że
mają po trzynaście lat. Jedyny chłopach pośród nich - Feliks to cichy, ale
bardzo odważny młodziak. Jego włosy mają bardziej czerwonawy odcień rudego a
jego czy są rdzawe. Najzabawniejsze jest to, że jest niższy od swoich przyjaciółek
o niemal pół głowy! Lucy, to najbardziej dziecinna z trójki. Ma długie proste
włosy, brązowe oczy i pełno piegów. Ma dziwny zwyczaj śmiania się wtedy, kiedy
nie powinna pociągając za sobą Feliksa i Sarę. Czasem pakują się przez to w
kłopoty. Ostatnia jest moja młodsza siostra. Sara to trochę taka mniejsza,
dziewczęca wersja mnie. Tyle, że ona nie boi się być sobą. Trochę jej
zazdroszczę. Teraz jak tak sobie myślę, mógłbym zabrać ją kiedyś do Yriaf Selat
i przedstawić dziadkowi.
- Elzuś, nie musisz
ukrywać tych włosów! – stwierdziła wesoła Lucy. – Do twarzy Ci z nimi.
- Naprawdę? Przemyślę to.
– odpowiedziała i poszła do damskiej szatni zabierając po drodze swój beret.
- Nie jesteście za starzy
na takie bajki? – zapytałem.
- Tak, jesteśmy. –
odpowiedzieli zgodnie.
- To, po co tu przyszliście?
– ciągnąłem temat.
- Żeby zobaczyć Ciebie. –
stwierdziła z powagą moja siostra. – Do twarzy Ci w stroju wilka.
- O tym to wiem od dawna…
- mruknąłem cicho. – Chcesz przymierzyć, Szczeniaczku?
- Nie… tym razem
podziękuję… Alfo. – Odpowiedziała śmiejąc się.
Lubimy się tak nawzajem przezywać. Ja jestem Alfą a ona szczeniakiem. W
pewnym sensie to nawet prawda. Przydałoby się uświadomić ją o tym. Dzieciaki
posiedziały chwile za kulisami i poszły do domu. Ja w tym czasie poszedłem się
przebrać. Po zdjęciu wilczej skóry też skierowałem się w stronę domu.
Korzystając z pięknej pogody pobiegłem przez las. Wtedy… to znowu się stało. W
pewnym momencie poczułem, że biegnę szybciej niż to jest możliwe. W domu byłem
szybciej od Sary. Ona sama przyszła kilka minut później. Nie wiedziałem, co się
stało… znowu. Usiadłem za zamarzniętych schowaj na taras i myślałem. Co się ze
mną dzieje? Czy naprawdę mogę biec tak szybko? I dlaczego prawie nie jestem
zmęczony? Nagle rozmyślenia przerwał mi widok Anieli. Szła ona z jakimś
chłopakiem. Przetarłem oczy i spojrzałem ponownie. To był Will! Zupełnie o nim
zapomniałem. Co on robił z Ani? Mam nadzieję, że nie będę żałował tego, że go wziąłem
ze sobą…
Elsa Andersen bez nakrycia głowy.
Zaraz po zakończeniu
spektaklu poszłam się przebrać. Nawet przez ściany szatni można było usłyszeć krzyk
wściekłej na Daniela Elsy oraz śmiech siostry Daniela i jej przyjaciół.
Niestety musiałam się przebrać i ominął mnie ten cyrk, który zapewne odstawili.
Gdy byłam znów ubrana normalnie czekałam koło wyjścia na któregokolwiek z
dwójki moich przyjaciół. Nie lubiłam mieszać się w ich kłótnie.
W międzyczasie przyszedł ktoś ze mną
porozmawiać. Był to ten tajemniczy ciemnowłosy chłopak w kapeluszu. Stanął naprzeciw
mnie, chwycił moją dłoń i delikatnie ją pocałował. To było takie urocze.
- Jestem William Grimm.
Miło mi cie poznać. – powiedział spoglądając w moje oczy. – Jak cię zwą?
- Eee… Jestem Aniela
Mieczyńska. – wydukałam. – Ty witasz tak wszystkie dziewczyny?
- Tak. – odpowiedział jak
gdyby nigdy nic. – Taki mamy zwyczaj tam skąd pochodzę.
- Muszę kiedyś odwiedzić
ten kraj. – zaśmiałam się. – Ale chyba nie przyszedłeś tu tylko, żeby się przedstawić?
- Oczywiście, że nie. –
powiedział szarmancko. – Chciałem pogratulować świetnej improwizacji, kiedy
Daniel zaczął wymyślać po swojemu. Poza tym nie spodziewałem się, że rycerza
gra tak urodziwa niewiasta.
- No… To było tak, że
dostałam tę rolę, ponieważ jestem najlepszym szermierzem w szkole. – tłumaczyłam.
- Mógłbym też kiedyś
spróbować? – zapytał z dziwną miną jakby myślał, że ma ze mną jakieś szanse. –
W sumie próbowałem tego kiedyś, ale dużo lepiej radze sobie w łucznictwie. Znam
tylko jedną osobę , która strzela lepiej ode mnie.
- Ale w szermierce to ja góruję.
Przewyższyłam już ojca i dorównuję bratu.
- Widzę rodzinny interes…
- zaśmiał się pod nosem. – Może odprowadzę cię do domu?
- Czemu nie… - odpowiedziałam
znudzona już czekaniem na Daniela.
Tak, więc poszłam razem z nim. Pokazałam mu trochę okolice, a raczej
ciekawe rzeczy, jakie mogę zobaczyć w drodze do domu. Był bardzo zafascynowany niemal
wszystkim. Mówił, ze w jego kraju nie ma tylu ciekawych rzeczy. U niego są
głownie łąki i lasy. Poza tym nie mówił wiele, lecz jakoś w połowie drogi zaśmiał
się podejrzanie i powiedział:
- Mam do ciebie kilka
szybkich pytań i żądam szybkich odpowiedzi, co ty na to?
- W sumie czemu nie… - mruknęłam.
– Dawaj!
- Ulubiony kolor?
- Czerwony.
- Imię brata?
- Marco.
- Ulubiony kwiat?
- Róża.
- Słowo na a?
- Anioł?
- Kiedy byłaś ostatnio w
Yriaf Selat?
- Dziś rano.
- Tak wiedziałem, że to
się uda! – Zaśmiał się głośno.
- Czekaj… Jak ty to? Co? –
byłam zagubiona i lekko zszokowana. – Skąd wiesz o Yriaf Selat?
- Myślałaś, że nazwisko
Grimm to tylko taki przypadek. – mówił z władczym tonem. – Jak mógłbym nie
wiedzieć o krainie baśni? Mieszkam tam.
- Ty tam mieszkasz? –
byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. – Jak się tu dostałeś? I skąd znasz Elsę
i Dana?
- Mam swoje sposoby na
przejście. – mówił dalej. – Dzięki temu poznałem Daniela. A Elsę spotkałem
dzisiaj po raz pierwszy. Jednak nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się,
że to właśnie tu spotkam słynną kobietę-rycerza.
- Tylko nie mów nikomu! –
krzyknęłam zdesperowana. – To byłby dla nich zbyt wielki szok.
- Zgoda.
Miłą już rozmowę przerwała nam mijająca nas pomarańczowa smuga. Ta
sama, którą widziałam już wcześniej. Tym razem dostrzegłam w niej ludzka
sylwetkę, ale była nieco dziwna, jakby nie do końca należała do człowieka. Było
w niej coś z bestii. Jednakże w odróżnieniu od poprzedniego razu nie byłam jedyną,
która była w stanie to zobaczyć. Mój nowy znajomy również to widział. Oboje staliśmy
przez chwilę jak wryci zastanawiając się czym to było. Pozostał nam tylko
niewielki kawałek drogi, lecz przebyliśmy go w zupełnej ciszy. Patrzyłam tylko
raz po raz na Willa, który wydawał się wiedzieć, co to takiego mogło być,
jednak czułam, ze to jest coś czego wolałabym nie wiedzieć…
Dobry i ciekawy rozdzialik :)
OdpowiedzUsuńWciągnął mnie, ale trochę szybko się skończył :(
Pewbie o tym nie wiesz, ale dzięks za przesłanie go w moje urodziny (wczoraj czytałam, dzisiaj kom.) ;D
Bardzo mi miło :)
UsuńI postaram się żeby były dłuższe rozdziały
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń