ELSA.
Byliśmy w domu Daniela a
jego babcia pokazywała nam drzewo rodowe wilków. Było ono narysowane w
magicznej księdze. Wszyscy patrzyliśmy ze zdumieniem. Wszystkie wilcze rody
zbiegły się w jednym punkcie, a może raczej w jednym rodzeństwie…
- Niezwykłe… - szepnęłam.
Przeczytałam kiedyś o tym, co stanie się w takiej sytuacji i wszystko
wskazywało na to, że było to prawda. – Pełni dziedzice Alfy... Plus cała
reszta… Legendy naprawdę się wypełnią.
- Elsa, powiedz nam skąd
to wszystko wiesz. – Aniela poprosiła twardo. – Nigdy nie byłaś w Yriaf Selat,
nikt z nas niczego ci nie powiedział. Jednak zdajesz cię wiedzieć dużo więcej
od naszej piątki. Jak ty to robisz?
- Jak tak bardzo chcecie
wiedzieć to wam powiem. - westchnęłam ciężko, usiadłam na pobliskim łóżku i
popatrzyłam na wszystkich z uśmiechem. – Usiądźcie wygodnie i słuchajcie. To
będzie dość długa opowieść…
Zrobiłam jeszcze kilka głębokich oddechów, zamknęłam oczy. Musiałam
zastanowić się, od czego zacząć opowiadać. Było tego tak dużo, ale i tak mniej
niż przede mną ukrywano.
- To chyba zacznę od
początku… - westchnęłam po raz ostatni i zebrałam się w sobie. – Moja historia
związała się z Yriaf Selat już na początku liceum. Z okazji mojego pierwszego
dnia w szkole dostałam od dziadka klucz Andersena oraz pewną książkę. Jak
pewnie idzie się domyślić, książkę można otworzyć tylko za pomocą tego
kluczyka. Otwarłam ją pewnego wieczoru… To był dziennik samego Hansa Andersena.
On był w Yriaf Selat. Opisał w pamiętniku wszystko, co zwróciło jego uwagę.
Wszystko o czym miały się dowiedzieć kolejne pokolenia. Było tam napisane, że
Rody Grimmów i Andersenów zostały wielkimi strażnikami równowagi pomiędzy
światami.
- Strażnikami… - Will
powiedział to słowo z wyczuciem. – A ja o niczym nie miałem pojęcia…
Przepraszam, kontynuuj.
- Tak więc było tam
opisane wygnanie rycerzy i wilków oraz sposoby jak można ich rozpoznać. –
zatrzymałam się na chwile w opowieści i spojrzałam w kierunku Daniela i Anieli.
– I wtedy poznałam was. Momentalnie zauważyłam to, o czym wy dowiedzieliście
się dopiero niedawno. Dlatego za wszelką cenę próbowałam was rozdzielić. Bałam
się, że kiedy się dowiecie będziecie chcieli się nawzajem pozabijać… na szczęście
wasza przyjaźń była zbyt mocna. Nawet przeznaczenie nie jest w stanie jej
rozerwać.
- Nie mamy całego dnia,
streszczaj się… - mruknął Daniel.
- Jak będziesz mi
przerywał to zajmie jeszcze dłużej. Wracając do tematu… Kolejna zmiana
nastąpiła kilka miesięcy temu… To był ten dzień, w którym ostatnio pobił cię
Bill…
- To tamtego dnia po raz pierwszy byłem w Yriaf
Selat!
- To tamtego dnia po raz pierwszy byłam w Yriaf Selat!
- To tamtego dnia po raz pierwszy byłam w Yriaf Selat!
Krzyknęli oboje w tym samym momencie. Zaczęłam się wtedy zastanawiać
czy to nie było powodem tego wszystkiego…
- Nie uwierzycie w to, co
za chwilę powiem… tamtego dnia odkryłam, że potrafię czytać ludziom w myślach.
Na przykład teraz: Swen zastanawia się czy to w ogóle możliwe Daniel oczywiście
sądzi, że zmyślam, a Ani zastanawia się czy to przypadek, że to wszystko
wydarzyło się tego samego dnia.
- Jest dokładnie tak jak
mówisz… - mruknęli wszyscy lekko speszeni.
- Czekaj! Skoro
wiedziałaś, to znaczy, że ta twoja sztuka była specjalnie?! – wrzasnął na mnie
wkurzony Daniel.
- Nie zaprzeczam. –
zaśmiałam mu się prosto w twarz. – Nawet już planuję sequel…
- Elsa! Daniel! Spokój! –
Ani przywołała nas do porządku. – El, masz coś jeszcze do powiedzenia?
- Tylko jeszcze jedna
rzecz… - powiedziałam, po czym Se spokojnie zwróciłam się do pani Lesieckiej. –
Wymyśliłam jak możemy pani pomóc.
- Jak? – kobieta była
trochę zaniepokojona.
- Jeśli pani nie może
udać się do niego, to może on przyszedłby do pani? – zaproponowałam.
Babcia Daniela przez chwilę siedziała w milczeniu i wpatrywała się we
mnie. Nie musiałam nawet zaglądać do jej myśli, by wiedzieć, że moja propozycja
wydała się dla niej niemożliwa. Nie okazywała zaskoczenia, wręcz przeciwnie
wyglądała jakby od dawna rozmyślała nad ta opcją. Jednak sądząc o tym, że na
jej czole pojawił się zimny pot i ściskała mocno pięści, wiedziała o jakiejś
przeszkodzie. Wzrokiem przeszyłam ją na wskroś i odczytałam głęboko skrywane
myśli. Wśród nich znalazłam ten jeden sekret, dotyczący bezpośrednio pana
Lesieckiego. Kobieta nie dała mi nawet wgłębić się dalej i westchnęła ciężko,
rozpraszając mnie przy okazji.
- Przykro mi, ale to
chyba nie przejdzie. – stwierdziła opuszczając głowę. – On…
- Wiem. – nie pozwoliłam
jej dokończyć zdania. Ten sekret, ta przeszkoda nie powinna ujrzeć jeszcze
światła dziennego. To jeszcze nie ten czas. – Ma pani rację, to bardzo trudne
do wykonania, ale my mamy wszystko, co jest konieczne do tego, żeby się udało.
Naszą szóstkę. – powiedziałam zerkając z uśmiechem na przyjaciół. – My zajmiemy
się interesem.
- Skoro tak mówisz,
zaufam ci. – kobieta była bliska płaczu. Mogła wreszcie się spotkać ze swoim
ukochanym, po ponad czterdziestu latach rozłąki. – Powiedzcie mu, że na niego
czekam.
Tak więc nie udzielając reszcie żadnych wyjaśnień, udałam się do
magicznej krainy. Tuż za mną przeszła Aniela, za nią Swen, Daniel i Will.
Ostatnia była Sara, która przechodząc przybrała wygląd rudego wilka. U
pozostałych zmienił się tylko strój… na taki bardziej średniowieczny.
Oczywiście Aniela była w zbroi a Daniel miał na sobie futro. Po kilku minutach
spaceru przez las doszliśmy do trochę podniszczonej karczmy, której
właścicielem był dziadek Daniela.
- To jest twój dziadek?! – Swen i Ani okazali
swoje zdziwienie.
- Miło widzieć was wszystkich. – starzec ze
srebrnymi oczami zaśmiał się. Niby zwykła radość, ale kryło się za nią cos
więcej…
Odeszłam z panem Lesieckim na bok i w skrócie przedstawiłam całą
sytuację i kazałam mu udać się na spotkanie z żoną. Był trochę zaniepokojony
moim pomysłem, ale w końcu się zgodził. Natomiast my usiedliśmy przy jednym z okrągłych
stołów w karczmie. Rozmawialiśmy ze sobą kilka godzin, gdy nagle ogarnęła nas dziwna
senność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz