Nie miałam pojęcia, że zdobywanie górskich szczytów jest tak męczące,
szczególnie jeśli masz na sobie żelazną zbroję. Po drodze zatrzymywałam się
kilkanaście razy, żeby odpocząć. Gdy już się doczłapałam na samą górę, zauważyłam
lustro tkwiące w skale. To był mój bilet do domu.
Po tym jak znalazłam się powrotem
w moim pokoju, zauważyłam, że jest już siódma rano. Poza tym nie miałam już na
sobie pancerza. Z powrotem byłam ubrana w moje ulubione ciuchy. Za to mój
pięknie zdobiony miecz zamienił się w zwyczajny, pospolity nóż. Odłożyłam go na
komodę i poszłam wziąć prysznic, po czym ubrałam się w różową sukienkę z
kokardą. Związałam włosy czerwoną wstążką i zeszłam do jadalni za śniadanie.
- Gdzie wczoraj byłaś,
młoda damo? – zapytała mnie surowo mama na powitanie. – Nie było cię na
kolacji, ani nawet na obiedzie. Mogłabyś chociaż nas uprzedzić.
- Przepraszam, ale to
wyjście nie było zaplanowane… - próbowałam się jakoś wytłumaczyć. Przecież nie
mogłam im powiedzieć, że byłam w innym świecie.
- Mogłaś chociaż
zadzwonić… - mruknął tata.
- Nie było zasięgu.
- Nie byłabyś wstanie odejść
tak daleko. Przyznaj się, że to z powodu wczorajszego incydentu na stołówce. –
karcił mnie ojciec. – Za karę przez tydzień będę odwoził cię do szkoły i do
domu.
- Ale tato… - nie chciałam
się z tym zgodzić. – Wszyscy będą się ze mnie naśmiewali. Nie możesz mi tego
zrobić!
- Decyzja już podjęta. –
nie zamierzał mi ustępować. – Szykuj się. Wyjeżdżamy za dziesięć minut.
Wróciłam do pokoju, żeby spakować wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy
chwyciłam do ręki telefon pomyślałam, że wypadałoby uprzedzić Daniela o
zaistniałej sytuacji, więc wysłałam mu wiadomość. Na całe szczęście nie
musiałam już odrabiać zadania domowego, bo zawsze robię to jeszcze w szkole.
Gdyby było inaczej, miałabym niemałe kłopoty. Podczas jazdy samochodem panowała
cisza. Było słychać tylko pracę silnika. Po dotarciu na miejsce też nie
odzywaliśmy się do siebie. Z popsutym od całej tej sytuacji humorem poszłam do
klasy i usiadłam na swoim miejscu. Patrzyłam przez okno jak uczniowie wchodzą
do budynku i rozmyślałam. Tak naprawdę, chciałam zobaczyć tam konkretną osobę. „
Gdzie jesteś? Potrzebuję twojego ciepłego uścisku… Max? Nie… on nie potrafiłby
zrobić tego tak jak trzeba. Więc kto?” myślałam. Nagle zobaczyłam, że w oddali
ktoś zostawia za sobą tumany kurzu. Wyglądało jak niewyraźna pomarańczowa smuga.
Co to było? Najdziwniejsze z tego wszystkiego było to, że jako jedyna to
widziałam. Nawet uczniowie przechodzący tuż obok nic nie zauważyli. Praktycznie
sekundę później do klasy wparował Daniel. Mój przyjaciel rozglądał się po
klasie tak jakby nie wiedział co właśnie się stało. Przecierając oczy spoglądał
na zegarek. W końcu zamyślony i z lekko podenerwowaną miną usiadł w swojej
ławce. Lekcja się zaczęła. Pierwsza tamtego dnia, jak to zwykle bywa w piątki
była historia z panem dyrektorem. Nim przeszliśmy do tematu, ogłosił, że w
związku z wczorajszą sprawą na stołówce, daniel i ja musimy za karę
uczestniczyć w przedstawieniu dla dzieci z pobliskiego przedszkola. Bardzo się
z tego ucieszyłam. Mimo, że to powinna być kara, będę spędzać o wiele więcej
czasu z moimi przyjaciółmi: Danielem i Elsą. A tak, Elsa jest wnuczką dyrektora
i to właśnie ona reżyseruje wszystkie spektakle organizowane przez nasze
liceum. Zawsze sprawia jej to mnóstwo radości. Tym razem dokonam wszelkich
starań by pomóc jej najlepiej jak potrafię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz